Wstępne rozeznanie w problematyce nudy uzmysławia, że trudno sformułować jej rzeczową, ścisłą definicję. Według słownikowej, jest to:
niemiły stan, niemiłe uczucie spowodowane zwykle bezczynnością, brakiem interesującego zajęcia, brakiem wrażeń, monotonią życia; cecha rzeczy wywołującej taki stan[1].
Nuda jawi się zatem jako cecha egzystencji człowieka, właściwość świata o znaczeniu pejoratywnym. Trudno znaleźć osobę, która nigdy w swoim życiu nie doświadczyła nudy. W sferze językowej może ona przybierać zarówno łagodne, jak i „śmiertelne” oblicze, czego wyrazem jest choćby „ziewanie z nudów ”, ale i metaforyczne „zabijanie nudy” i „umieranie z nudy”. Nie bez znaczenia jest sama artykulacja tego słowa, która niejako wpasowuje się w traumatyczne rozciągnięcie tego stanu w czasie. Stanowcze stwierdzenie: [nuda] przywołuje skojarzenia krótkotrwale utrzymującego się stanu – nudy dopadającej człowieka chwilowo i bez większych konsekwencji dla jego funkcjonowania, jednakże w wypowiedzi zawierającej wzdłużenie samogłosek kryje się obezwładniająca, destrukcyjna jej siła, która „zieje” i dręczy. Pojęcia nudy próżno jest szukać w słowniku pedagogicznym W. Okonia[2] (zarówno w starszej, jak i nowej edycji), leksykonie pedagogiki B. Śliwerskiego i B. Milerskiego[3], a także w Encyklopedii pedagogicznej XXI wieku pod redakcją T. Pilcha[4]. Okoliczność tę podkreślał wielokrotnie L. Witkowski, który uważał, że kategoria ta, wynikająca z codzienności szkoły, powinna znaleźć należyte miejsce w pedagogicznej narracji[5]. Pisał:
Skoro dla przykładu „nuda” jest jednym z najbardziej dramatycznie centralnych zjawisk w interakcji szkolnej, to trzeba bardzo szczególnego nastawienia „słownikowego”, żeby go w słowniku nie umieszczać[6].
Co zatem wywołuje nudę i jakie aspekty są z nią związane? Cenny trop zawiera słownikowa prezentacja tego pojęcia, z którego wynika, że okolicznościami sprzyjającymi jej wystąpieniu są bezczynność i jednostajność określonych sytuacji, które nie niosą ze sobą żadnej tajemnicy. Wymieniona jako pierwsza „bezczynność” nie zawsze przywołuje negatywne skojarzenia. Wielu z nas w sytuacji nawału pracy marzy o „słodkiej bezczynności”, czyli składowej biernego wypoczynku. Ponadto stwierdzenie, że nuda jest skutkiem bezczynności, może wywoływać mylne przekonanie o bezwzględnym jej pokonaniu poprzez pracę, jednakże, jak zauważa T. Gadacz, wykonywana praca może przezwyciężyć bezczynność, ale nie zawsze eliminuje nudę[7]. Potwierdzeniem takiej tezy są rzesze nudzących się pracowników – osób uwikłanych w czynności zawodowe, których wykonywanie nie przezwycięża nudy, lecz paradoksalnie ją wywołuje. Przykład ten z kolei wiedzie do innego „nudogennego” czynnika, czyli monotonii przejawiającej się we wspomnianej jednostajności, tj. powtórzeniach. M. Zaleski w rozważaniach na temat nudy pisze tak:
O ile zatem trudno powiedzieć, czym jest nuda, o tyle panuje zgoda co do tego, że nuda jest przede wszystkim wynikiem powtórzeń, dopada nas wtedy, gdy udziałem naszym staje się stale „to samo”[8].
[1] M. Szymczak (red.), Słownik języka polskiego, t. II, PWN, Warszawa 1979, s. 400.
[2] W. Okoń, Nowy słownik pedagogiczny, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 1998.
[3] B. Milerski, B. Śliwerski, Leksykon PWN. Pedagogika, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2000.
[4] T. Pilch (red.), Encyklopedia pedagogiczna XXI wieku, t. III, dz. cyt.
[5] Por. L. Witkowski, Między pedagogiką, filozofią i kulturą. Studia, eseje, szkice, t. III, IBE, Warszawa 2007, s. 176, 243.
[6] L. Witkowski, O słowniku nowej generacji dla pedagogiki [w:] A. Siemak-Tylikowska, H. Kwiatkowska, S. M. Kwiatkowski (red.), Edukacja nauczycielska w perspektywie wymagań zmieniającego się świata, Wydawnictwo Akademickie „Żak”, Warszawa 1998, s. 54.
[7] Por. T. Gadacz, O umiejętności życia, Znak, Kraków 2002, s. 181.
[8] M. Zaleski, Nuda powtórzeń [w:] P. Czapliński, P. Śliwiński (red.), Nuda w kulturze, Dom Wydawniczy „Rebis”, Poznań 1999, s. 50.