Nie mogłam nie przeczytać książki - wspomnień napisanych przez nauczyciela uczącego nieopodal mnie.
"No i mam za swoje" to wspomnienia o początkach pracy pedagogicznej. Po studiach bohater książki zapragnął zamieszkać na wsi i uczyć w wiejskiej szkole. Opowiada z dużą życzliwością o swoim pierwszym, przyszkolnym gospodarstwie domowym, o uczniach, ich rodzicach, społeczności wiejskiej, w której przyszło mu stawiać pierwsze pedagogiczne i polonistyczne kroki.
Z opowieści wyłania się obraz ambitnego, serdecznego mężczyzny, któremu chce się podjąć wysiłek, któremu chce się pracować z młodymi ludźmi, być dla nich drogowskazem, nauczycielem, przyjacielem na drodze ku odkrywaniu własnych zdolności, upodobań, talentów, pasji.
Książka Dariusza Lisa napawa optymizmem. Pokazuje świat ludzi wzajemnie się szanujących, deklarujących i żyjących zgodnie z deklarowaną miłością do małej ojczyzny, ludzi ciekawych, może nie zawsze wierzących w siebie, ale z pewnością zmotywowanych do tego, by osiągnąć sukces (którym jest takie życie, jakie dla nich najlepsze).
"No i mam za swoje" to wyimek rzeczywistości ważnej dla Autora i dla bohaterów jego książki. To rzeczywistość, do której wszyscy możemy wzdychać z nostalgią szepcząc "kiedyś w szkołach było inaczej". Może jednak warto sprawić, aby i teraz było tak, jak we wspomnieniach Dariusza Lisa?
Recenzja: http://prowincjonalnenauczycielstwo.blogspot.com
Uczenie to jego pasja, lubi i szanuje uczniów, jest dobrze wychowany, dowcipny, pełen energii, wykształcony,,. Kto to taki? Wymarły gatunek nauczyciela? „Zbudowany niedoścignionym przykładem Stasi Bzowskiej" pewien belfer spełnił swoje marzenia i podążył za ideałami. Chciał „kształtować, ugniatać, miętosić, formować" młode chłonne umysły, więc został Nauczycielem na Zapadłej Wsi. Wcale nie była taka zapadła i szybko się tam zadomowił. Nie stracił ducha, gdy okazało się, że zamiast polskiego będzie uczył rosyjskiego, historii, WF-u, biologii i PO. Wspomina początki swojej pracy pedagogicznej z potowy lat 80. Opowiada o swoim pierwszym domku, w którym wprawdzie brakowało telewizora, ale który byt wtasny, o uczniach, ich rodzinach, mieszkańcach Zapadłej Wsi, w której stawiał pierwsze kroki jak pedagog.
Ta pełna serca i poczucia humoru książka spodoba się nie tylko kolegom po fachu Dariusza Lisa. Duża dawka optymizmu w patrzeniu na świat przyda się każdemu. Tyle, że tę historię czyta się dziś trochę jak bajkę o starym dobrym świecie, w którym ludzie szanowali się nawzajem, a pieniądze nie graty roli głównej.
Magazyn Literacki "Książki", nr 3/2010
Joanna Habiera