„Wychowanie Muzyczne w Szkole” 2003, nr 3, s. 161 – 162.
 
Mirosława Jankowska
Nowe wydanie Śpiewnika polskiego Marii Wacholc
 
            Z ogromnym zadowoleniem należy przyjąć ukazanie się drugiego wydania Śpiewnika polskiego Marii Wacholc. Minęło przeszło dziesięć lat, gdy Śpiewnik pojawił się po raz pierwszy i — niestety — w ostatnich latach nigdzie już nie można było go kupić. Wydaje się, że — mimo wszelkich trudności związanych z reformą systemu szkolnego i programów — młodzież i dzieci chętniej niż kiedyś śpiewają i sprawą bardzo ważną jest dostarczenie im pięknego i wartościowego repertuaru. Maria Wacholc, teoretyk muzyki, autorka wielu podręczników dla szkół muzycznych i niemuzycznych, zbiorów pieśni chóralnych dla tychże szkół, zwraca się w prezentowanym śpiewniku do znacznie szerszego niż dotychczas kręgu odbiorców — także tych, którzy (może!?) będą korzystać z niego głównie jako zasobu tekstów (śpiewając więcej niż jedną zwrotkę) i ciekawych informacji o każdej pieśni.
            Pieśni ułożone są chronologicznie według czasu ich powstania. Zaczynamy od Bogurodzicy, najstarszej (prawdopodobnie koniec XIII w.) polskiej pieśni religijnej, śpiewanej w późniejszych wiekach przez polskie rycerstwo w chwilach szczególnie ważnych i uroczystych. Dodać warto, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat Bogurodzica stała się pieśnią znaną. Ma ją w swym repertuarze każdy ambitny chór. Dalej przychodzą pieśni towarzyszące Polakom przy kolejnych próbach wywalczenia wolności — powstanie kościuszkowskie, listopadowe i styczniowe, uzyskanie wolności po I wojnie światowej (wiele pieśni legionowych) i walki w czasie II wojny na wszystkich frontach, wreszcie lata osiemdziesiąte zeszłego wieku, gdy znów próbowaliśmy „wybić się na niepodległość”. W śpiewniku znalazły się także pieśni, które ukazują polskie „ideały wychowawcze” (jak można by nazwać), począwszy od Szkoły Rycerskiej założonej w 1765 r. przez naszego ostatniego króla (Hymn do miłości Ojczyzny), aż do hymnu Wszystko co nasze Polsce oddamy z początku XX wieku, gdy powstało w Polsce harcerstwo.
            Ale ponieważ śpiew może towarzyszyć nam we wszystkich okolicznościach naszego życia, mamy w śpiewniku kolędy (z przepięknym akompaniamentem Stanisława Moryty), kilka pieśni ludowych z różnych regionów Polski (urzekające prostotą akompaniamenty Antoniego Szalińskiego), a także opracowane przez Sygietyńskiego i Hadynę pieśni z repertuaru zespołów „Mazowsze” i „Śląsk”. Wśród pieśni towarzyskich znajdujemy zarówno osiemnastowieczny Kurdesz, jak i dwudziestowieczne Góralu, czy ci nie żal ? i Upływa szybko życie, wciąż chętnie śpiewane przez kolejne pokolenia. W śpiewniku umieściła autorka również pieśni Kurpińskiego, Moniuszki, Chopina, Noskowskiego.
            Ogromna różnorodność repertuaru ułatwia wybór pieśni stosownie do wieku śpiewających i do sytuacji (uroczystości narodowe, patriotyczne; uroczystości rodzinne; spotkania towarzyskie — przy ognisku też!). Niektórzy mówią: „każdy śpiewa jak może”, inni: „każdy śpiewa jak umie”, a naszym zadaniem, nauczycieli muzyki, jest nauczyć śpiewać dobrze — prawidłowo intonacyjnie i rytmicznie z zachowaniem poprawności stylistycznej, nauczyć posługiwać się głosem w sposób naturalny, bez manier i patologii.
            Zamieszczone przy każdej pieśni informacje o okolicznościach jej powstania i o autorach (notki historyczne) stanowią cenny materiał do wykorzystania nie tylko na zajęciach muzycznych, lecz także na lekcjach języka polskiego i historii — na wszystkich stopniach kształcenia.
            Chciałabym zwrócić uwagę na przyjęte przez autorkę założenie, konsekwentnie zrealizowane: pieśni (piosenki) są w układzie na jeden głos z akompaniamentem fortepianu, przy czym melodia jest także w górnym głosie akompaniamentu (melodia „zdwojona”). Postrzegam to jako pomoc dla śpiewającego (może to być jedna osoba lub wiele osób — unisono), gdy jeszcze niezbyt pewnie czuje się w tym swoim śpiewaniu. A gdy już opanuje pieśń (melodię i tekst) może zacząć muzykować z tak pięknym akompaniamentem.
            Wspomniałam już o akompaniamentach do kolęd czy pieśni ludowych, ale właściwie należy powiedzieć, że mistrzostwo obu kompozytorów, Stanisława Moryty i Antoniego Szalińskiego, widać we wszystkich akompaniamentach, stylowo dodanych do tak przecież różnych pieśni. Prostota i artyzm tego towarzyszenia śpiewowi sprawia, że śmiało można wystąpić z takim repertuarem na estradzie (byle śpiew był równie piękny!).
            Gorąco polecam Śpiewnik polski Marii Wacholc wszystkim nauczycielom, muzykom i nie-muzykom, wszystkim kochającym wspólne śpiewanie.
                                     Mirosława Jankowska  

 
Maria Wacholc, Śpiewnik polski,
Oficyna Wydawnicza IMPULS, Kraków 2002
...................................................................................................................................................................
 
„Życie Muzyczne” 2002, nr 9/10/11/12
 
Bronisław Tumiłowicz
Od Bogurodzicy do Barki
 
            CzyPolacy potrafią śpiewać? Dzięki prof. Marii Wacholc z warszawskiej Akademii Muzycznej, mają przynajmniej z czego wybierać, bo nakładem Oficyny Wydawniczej IMPULS ukazał się jej „Śpiewnik polski”. Autorka zebrała 108 najważniejszych polskich pieśni patriotycznych, religijnych, popularnych, młodzieżowych, kultowych, od średniowiecza do III RP i zamieściła teksty oraz melodie w jednym zbiorze. Powstało kompendium śpiewu polskiego, ale zarazem,dzięki krótkim notkom przy każdej pieśni, także historia Polski „w pigułce”. Trudno sobie wyobrazić bardziej potrzebną pozycję w bibliotece kultury narodowej. Poprzednie wydanie „Śpiewnika” nie sprzedało się od razu zaś cala reszta nakładu poszła na przemiał. Młode pokolenia pozbawione zostały lekką ręką ważnego dokumentu i podręcznika narodowej tożsamości. Chuchajmy i dmuchajmy aby nowemu wydaniu „Śpiewnika polskiego” nie przytrafiło się podobne barbarzyństwo, bo jest to dziś jedyny na rynku śpiewnik zawierający wszystkie najważniejsze i ciągle żywotne pieśni z całych naszych dziejów, od „Bogurodzicy” do „Barki” z komentarzem Ojca Świętego wypowiedzianym na krakowskich Błoniach. Autorzy akompaniamentu fortepianowego, Antoni Szaliński i Stanisław Moryto, opracowali muzykę ze smakiem i znawstwem, choć ten drugi jest wyrafinowanie przemądrzały, co popularyzacji nie służy.
 
Bronisław Tumiłowicz
 
Maria Wacholc, Śpiewnik polski,
Oficyna Wydawnicza IMPULS, Kraków 2002
...................................................................................................................................................................
 
„Nasz Dziennik” 2002, nr 274, s. 9.
 
Piotr Mazur
Śpiewać Polską
 
            Na rynku ukazało się właśnie drugie wydanie „Śpiewnika polskiego” autorstwa Marii Wacholc. Dzieło to jest przeznaczone dla tych wszystkich, którzy kochają, cenią i lubią śpiewać głęboko zakorzenione w naszej tradycji pieśni. Znalazły się w nim zarówno nasze najstarsze pieśni, jak „Bogurodzica oraz „Gaude Mater Polonia, jak i te bardzo współczesne, ale jakże już zżyte z naszą historią i tradycją, jak „Barka”, o której tak pięknie 18 sierpnia tego roku mówił na Błoniach krakowskich Ojciec Święty Jan Paweł II.
            Maria Wacholc jest profesorem na Wydziale Edukacji Muzycznej warszawskiej Akademii Muzycznej, teoretykiem muzyki, autorką wielu podręczników i śpiewników oraz - co warto w tym miejscu podkreślić - osobą współpracującą z „Naszym Dziennikiem”. Opracowany przez nią „Śpiewnik” jest dziełem na wskroś polskim i w tym sensie niezastąpionym źródłem wychowania patriotycznego. Zawiera bowiem 110 najpiękniejszych polskich pieśni patriotycznych, żołnierskich, religijnych, także tak mocno tkwiących w naszej świadomości kolęd, pieśni harcerskich, ludowych i towarzyskich. Nie zabrakło w nim również ulubionych utworów naszych najwybitniejszych kompozytorów. Wybrane zostały jednak tylko te pieśni, które wciąż żyją w naszym społeczeństwie, a więc są czymś więcej niż statecznymi pomnikami przeszłości.
            „Śpiewnik polski” przygotowany został z myślą nie tyle o bibliofilach, co o „praktycznych” użytkownikach, aby po prostu służyć śpiewowi. Dlatego przy wszystkich pieśniach podano akompaniament, pozwalający na ich wykonywanie nawet przez osoby średnio zaawansowane w grze na fortepianie. Opracowanie można wykorzystać zarówno jako podręcznik do nauki gry, jak i podstawę dla osób biegle grających na fortepianie. Zachowany został układ chronologiczny pieśni, a każda z nich została omówiona. Autorka dołączyła do nich komentarze historyczne, zawierające informacje o twórcach pieśni, genezie i dziejach, a tam, gdzie było to wskazane (np. „Gaude Mater Polonia”), także tłumaczenie.
            Przyznać muszę, że choć nie potrafię grać na żadnym instrumencie, to jednak przez półtorej godziny nie mogłem oderwać oczu od słów i nut, które koją głód duszy polskiej i które należy poznać już w dzieciństwie, jak to było wprzypadku autorki „Śpiewnika polskiego”. „Mogę powiedzieć - pisze Maria Wacholc - że moje zaintereso­wanie pieśniami patriotycznymi i narodowymi zrodziło się dzięki śpiewnikowi Franciszka Barańskiego. Mam go do dziś. Jest to biały kruk. Marzy mi się sytuacja, aby ktoś kiedyś powiedział, że zna i kocha polskie pieśni dzięki mojemu śpiewnikowi. Bardzo bym chciała, aby mój śpiewnik przyczynił się do przywrócenia śpiewu w polskich domach, aby były domy, w których od czasu do czasu gasi się telewizor i śpiewa się piękne polskie pieśni. Mam nadzieję, że marzenia autorki „Śpiewnika polskiego” spełnią się.
                                                                                                           Piotr Mazur
 
Maria Wacholc, Śpiewnik polski,
Oficyna Wydawnicza IMPULS, Kraków 2002
...................................................................................................................................................................
 
„Przegląd Powszechny” 2003, nr 4, s. 150 – 153.
 
Mieczysława Demska
Wyśpiewany dowód polskiego trwania
 
            Co stanowi muzykalną literaturę narodu ? - Śpiew, bo łączy się z mową ojczystą i w niej nabiera rysów charakterystyczno-narodowych (Karol Kurpiński).
            Ta sentencja autora słynnej „Warszawianki” wyraża pogląd nie tylko jego pokolenia. Stała się wszakże przekazem trwałym i od prawie 200 lat przypominanym w rozmaitych redakcjach poetyckich i prozatorskich. Wypracowany przez generacje Kurpińskiego program sztuki narodowej, oparty na przekonaniu o nieśmiertelności wspólnoty, która śpiewa własne pieśni, zakładał konieczność zbierania pieśnioksięgu narodowego. Akcję gromadzenia owych piosneczek, które pochodzą z nagłych wstrząśnień, jakich doznaje cały naród podjęli: Jan Paweł Woronicz, Józef Elsner i jego wychowankowie. Wszak to pieśń, odpowiadając na potrzeby chwili, na wyzwania, jakie historyczna godzina i miejsce stawiały przed autorem słów i muzyki, rejestrowała ważne dla życia narodu wydarzenia, budziła jednego ducha i kształtowała jeden gust. Gdy maleje teraźniejszość, rośnie przeszłość, a w blasku jej świetności rzeczywistość prezentuje się korzystniej. Przez cały okres niebytu państwowego pieśń wiernie towarzyszyła podniosłym momentom życia zbiorowego Polaków, przypominała o chwilach chwały narodowej. Kultywowana w rodzinie polskiej była świadkiem ważnych dla niej wydarzeń. Przekazywana wnukom przez dziadków dokumentowała ciągłość dziejów i kultury naszego narodu. Nadszarpniętą czasem pamięć starszych wspomagały śpiewniki, których w domach polskich zwykle nie brakowało. A gdy zniszczone nadmiernym użytkowaniem egzemplarze odkładane były na bok, pojawiały się nowe zbiory, uzupełniane o najnowsze śpiewy, opisujące aktualne wydarzenia, zawierające nowe treści i przesłania. Niektóre z tych śpiewów okazały się niezniszczalne, bo nucone przez kolejne generacje stały się zbiorową schedą, inne -jako notatki służące chwili tylko, odchodziły w niepamięć. Byli jednak muzycy, którzy podejmowali nieustanny trud spisywania i opracowywania śpiewników na nowo.
            Do kręgu zbieraczy pieśni narodowych nie od dzisiaj wpisuje się Maria Wacholc. Z uporem poszerza swój narodowy pieśnioksiąg, przygotowując kolejne zbiory pieśni powszechnych dla młodych Polaków, ich rodziców i dziadków. Śpiewnik zawiera wybór 110 polskich pieśni powszechnych z różnych okresów historycznych - od wieków średnich do czasów najnowszych; śpiewów patriotycznych, żołnierskich, religijnych, w tym także kolęd, pieśni obozowych, ludowych i towarzyskich (w układzie chronologicznym). Są w nim również popularne utwory wokalne wybitnych kompozytorów (Chopina, Moniuszki, Niewiadomskiego i Noskowskiego).
            Najnowsza antologia znanych polskich pieśni w układzie na śpiew wspomagały śpiewniki, których w domach polskich zwykle nie brakowało. A gdy zniszczone nadmiernym użytkowaniem egzemplarze odkładane były na bok, pojawiały się nowe zbiory, uzupełniane o najnowsze śpiewy, opisujące aktualne wydarzenia, zawierające nowe treści i przesłania. Niektóre z tych śpiewów okazały się niezniszczalne, bo nucone przez kolejne generacje stały się zbiorową schedą, inne - jako notatki służące chwili tylko, odchodziły w niepamięć. Byli jednak muzycy, którzy podejmowali nieustanny trud spisywania i opracowywania śpiewników na nowo.
            Do kręgu zbieraczy pieśni narodowych nie od dzisiaj wpisuje się Maria Wacholc. Z uporem poszerza swój narodowy pieśnioksiąg, przygotowując kolejne zbiory pieśni powszechnych dla młodych Polaków, ich rodziców i dziadków. Śpiewnik zawiera wybór 110 polskich pieśni powszechnych z różnych okresów historycznych - od wieków średnich do czasów najnowszych; śpiewów patriotycznych, żołnierskich, religijnych, w tym także kolęd, pieśni obozowych, ludowych i towarzyskich (w układzie chronologicznym). Są w nim również popularne utwory wokalne wybitnych kompozytorów (Chopina, Moniuszki, Niewiadomskiego i Noskowskiego).
            Najnowsza antologia znanych polskich pieśni w układzie na śpiew i fortepian rozbudowana została o nowe lub poszerzone komentarze, informujące o genezie i dziejach pieśni, o ich twórcach, autorach tekstu i melodii. Do zbioru wprowadzone zostały pieśni, których w wydaniu poprzednim zabrakło, a więc: „Wisło moja", „Z dawna Polski Tyś Królową”, „Ty pójdziesz górą”. Znalazła się również pieśń oazowa - „Barka”, którą Maria Wacholc włączyła do śpiewnika w finalnej fazie edycji, w okolicznościach szczególnych: tuż po pamiętnej mszy św. na krakowskich Błoniach, celebrowanej przez Ojca Świętego.
            Zbiory śpiewów budowane są zwykle w zgodzie nie tylko z osobistym kanonem autora. Kanon Marii Wacholc ukształtował się w jej dzieciństwie. Wyniesiona z rodzinnego domu znajomość pieśni patriotycznych i historycznych okazała się obszerna i trwała. Autorka „Śpiewnika polskiego” miała zatem co przekazywać rodakom. Pomogli jej w tym inni muzycy: Antoni Szaliński i Stanisław Moryto, którzy na prośbę prof. Wacholc opracowali piękne akompaniamenty. Zaletą partii fortepianowej jest to, że mogą je wykonać osoby o średnim poziomie zaawansowania w grze na fortepianie. Opracowania te mogą być też wykorzystywane w muzykowaniu domowym - do wykonywania jako samodzielne utwory fortepianowe.
            Każdemu autorowi antologii znane są kłopoty, jakie wynikają z konieczności dokonania wyboru: co pominąć, a co zostawić. W przypadku pieśni są oczywiście pozycje niepodważalne, co do których autor może być pewien, że spotkają się ze zbiorową akceptacją. Są to powszechne śpiewy, od pokoleń pielęgnowane jako narodowe dobro.
Już od czasów Jana Pawła Woronicza polski zbiór pieśni inauguruje niezwykły świadek historii i pomnik literatury polskiej - „Bogurodzica”. Jako pieśń-symbol patriotyzmu przewija się ona w twórczości niemal wszystkich wybitnych poetów i pisarzy, od Słowackiego po tragicznych poetów powstania warszawskiego, Baczyńskiego i Gajcego. Zaraz po niej pojawia się trzynastowieczna „Gaude Mater Polonia. Ani łacińskiego, ani też polskiego jej tekstu nie udaje się polskiej szkole przyswoić dzisiejszym wychowankom na tyle, aby — gdy przyjdą na własną immatrykulację w uczelni — mogli bez trudu włączyć się do akademickiego chóru (najczęściej brakuje im właśnie słów). Do kodów identyfikowanych z narodem należy też pieśń „Boże coś Polskę (tekst Alojzego Felińskiego, Antoniego Goreckiego i autorów nieznanych). Pełniła ona - obok „Pieśni legionów” i „Warszawianki 1831” - rolę hymnu patriotycznego.
Wśród śpiewów okolicznościowych, odzwierciedlających aktualne wydarzenia znalazły się pieśni z doby powstań: listopadowego (m.in. „Walecznych tysiąc”), styczniowego („Hej strzelcy wraz...”) i czasów legionów. Spory jest zbiór śpiewów partyzanckich z okresu II wojny światowej.
            Nie mogło oczywiście zabraknąć w śpiewniku pieśni z kręgu Sokolstwa polskiego - „Roty”. Do słów Marii Konopnickiej napisał ją Feliks Nowowiejski z okazji pięćsetnej rocznicy Grunwaldu (1910). „Rota” przyjęła się powszechnie wśród Polaków. Jej dźwięki brzmiały w podniosłych dla wspólnoty narodowej chwilach, m.in. w czasie powstań śląskich i plebiscytu na Warmii i Mazurach. Miała więc tytuł do tego, aby konkurować w 1926 r. z „Mazurkiem Dąbrowskiego” w momencie ustanawiania polskiego hymnu państwowego.
            W pamięci zbiorowej utrwalać trzeba zwłaszcza te pieśni, które odchodzą w przeszłość. Trafna jest zatem decyzja Marii Wacholc, aby w jej antologii znalazł się „Hymn do miłości Ojczyzny”, napisany w 1772 r. (tekst I. Krasicki, muzyka Wojciech Sowiński). Hymn Szkoły Rycerskiej, odwołujący się do najwyższej cnoty obywatelskiej, jest dziś włączony do ceremoniału Wojska Polskiego i towarzyszy immatrykulacjom w uczelniach wojskowych. Ale obok tych podniosłych hymnów i śpiewów w pamięci zachowujemy piosenki zwyczajne, które przyswajamy sobie od najmłodszych lat. Piosnkę myśliwską „Siedzi sobie zając pod miedzą” śpiewają przedszkolaki bez świadomości, że jest ona najstarszą, znaną polską pieśnią myśliwską (do tekstu ks. Hiacynta Przetockiego). Łatwiej kojarzyć nam ją ze „Strasznym dworem Moniuszki”, bo właśnie została wpisana w drugi akt tej opery narodowej.
            Ożywienia domaga się wiele utworów. Nabieramy tej świadomości, wertując nowy „Śpiewnik polski”. Bo dlaczego tak rzadko nucimy pieśń o żołnierzu tułaczu, który idzie borem lasem przymierając z głodu czasem? Niknie ona w tle pieśni legionowych i z czasów II wojny. Czy jednak najstaranniej nawet zredagowany śpiewnik może zagwarantować trwałość społeczną pieśni powszechnej, aby nie pozostała tylko kategorią historyczną? Myślę, że zgromadzony przez przodków, wyśpiewany przez nich dowód polskiego trwania dla młodego pokolenia Polaków może stać się okazją do przejrzenia się w zwierciadle bogatej tradycji rodzimej pieśni. Trzeba im tylko w tym pomóc: po prostu śpiewać z nimi te piękne pieśni; bliskie, bo jakże często oparte na rytmach tańców narodowych. To zadanie nie tylko dla nauczycieli, ale także dla polskiego domu: rodziców i dziadków. „Śpiewnik polski” Marii Wacholc może im to zadanie ułatwić.
            Należy też wspomnieć o walorach edytorskich „Śpiewnika polskiego”. Wydany jest on w wygodnym formacie (pionowym, A4). Nuty i teksty słowne napisał znakomity grafik, Piotr Kwaśniewski. Ozdobą śpiewnika są ilustracje: rysunki Agaty Fuks. Autorką okładki jest Joanna Szybist.
                                                                                  Mieczysława Demska
 
 
Maria Wacholc, Śpiewnik polski,
Oficyna Wydawnicza IMPULS, Kraków 2002