Demokratyzacja polskiej szkoły jest proce­sem długotrwałym. Korzystne podstawy prawne stworzyły warunki do zaistnienia w szkole demokracji, uczestnictwa w demokracji i tworzenia demokracji oraz edukowania do demokracji. Rady szkoły miały przyczynić się do uspołecznienia (demokratyzacji) szko­ły, zarówno na płaszczyźnie zewnętrznej, jak i wewnętrznej. Wiązano z nimi duże nadzieje na realizację idei demokracji w szkole, na autentyczny udział wszystkich podmiotów we współpracy i współdecydowaniu o sprawach szkoły. Próbę odpowiedzi na pytanie o szansę urzeczywistnienia idei demokracji przez radę szkoły poszukuje w przedstawionej pracy Marek Mencel.

Książka składa się z 9 rozdziałów. Pierw­sze 3 stanowią założenia teoretyczne badań własnych. Autor przybliża w nich idee demo­kratyzacji szkoły na poziomie:

-   makro (na tle współczesnych koncepcji demokracji);

-   medio (w odniesieniu do procesów trans­formacyjnych w państwie i oświacie);

-   mikro w odniesieniu do funkcjonowania tych idei na poziomie konkretnych,

       objętych badaniem rad szkól.

Rozdział pierwszy wprowadza Czytelni­ka w aparaturę pojęciową wykorzystywaną w pracy. Autor analizuje wybrane, współ­czesne koncepcje demokracji oraz sposoby jej definiowania, Ukazuje główne bariery demokratyzacji państwa i szkoły. Zarysowuje genezę procesów demokratyzacji

i uspołecznienia szkoły. Rozdział wieńczy paragraf, w którym autor przedstawia założenia teo­retyczne badań własnych, sytuując pojęcie demokracji zarówno w wymiarze opisującym, jak i wartościującym oraz przyjmuje proceduralno-substancjonaine rozumienie demokracji w szkole.

Rozdział drugi zawiera rozważania na temat demokratyzacji szkoły publicznej w kontekście przemian ustrojowych w Polsce. Ukazuje miejsce szkoły w tych procesach oraz podaje argumenty na rzecz demokratyzacji polskiej szkoły. W podsumowaniu autor dokonuje operacjonalizacji głównych kategorii pojęciowych: demokracja szkoły, uspołecznienie szkoły, szkoła publiczna w kontekście podjętego w pracy problemu.

W rozdziale trzecim omówiony został rozdźwięk między założeniami, które legły u podstaw tworzenia i funkcjonowania rad szkoły, a realiami ich funkcjonowania w rzeczywistości edukacyjnej. Wskazuje na szansę i ograniczenia, jakie niesie działalność rad szkoły w procesie jej demokratyzacji.

często do pomocy materialnej i finansowej w szkole.

O tym, jak postrzegają oni swoją rolę w radzie szkoły, traktuje rozdział ósmy. Ba­dania potwierdziły małą aktywność rodziców w radzie szkoły. Rodzice najbardziej angażują się w prace i działania pozaszkolne. Zdaniem badanych, rada szkoły nie wprowadziła zmian we współpracy szkoły z rodzicami.

Rozdział dziewiąty zawiera podsumowanie oraz wnioski z badań. Z badań wynika, że najlepszy obraz demokracji w radach wyło­nił się z relacji dyrektorów oraz nauczycieli, a najgorszy w opiniach rodziców. Wyniki ba­dań świadczą, że w działalności rad szkoły nie urzeczywistniają się w pełni idee i założenia związane z demokratyzacją(uspołecznieniem szkoły), zawarte w przepisach Ustawy z dnia 9 września 1991 r, Jednakże autor ukazuje pew­ne procesy i procedury demokratyczne, które wystąpiły w pewnym, często minimalnym stopniu działalności badanych rad szkoły.

Na podstawie wyników badań oraz przyję­tych w pracy typologii autor próbuje stworzyć optymalny model rady szkoły, który ma szansę funkcjonować w praktyce. Opisane zostały ta­kie jego aspekty, jak: powstanie, skład, struk­tury, planowanie, wybory, przydział zadań, podejmowanie decyzji, udział, przestrzeganie prawa, podmiotowości i szacunku, współpraca z radą rodziców, radą pedagogiczną, samorzą­dem uczniowskim, współpraca z dyrektorem, kwestia finansowania, zwiększenie uprawnień, szkolenia, współpraca w ramach rad oświa­towych, reklama rady szkoły w mediach, wymiana doświadczeń, czerpanie wzorów, powołanie rad oświatowych w gminach. Na podstawie zaproponowanych przez respon­dentów zamian w radzie szkoły autor suge­ruje kierunki pracy rad różnych agend w celu usprawnienia funkcjonowania rad szkoły.

W świetle wyników badań autora rysuje się obraz funkcjonowania rad szkoły jako struktur chaotycznych, w działalności których wiele jest przypadkowości i chaosu. Wyniki świadczą o braku przygotowania podmiotów funkcjonujących w radzie szkoły do wypełniania zadań. Zdaniem autora, rady szkoły nie mogły przyczynić się do demokratyzacji szkoły, bo same nie były organami w pełni demokratycznymi.

Praca Marka Mencla wzbogaca naszą wie­dzę o szkole, o dokonujących się w niej procesach demokratyzacji, o szansach i barierach, jakie niesie uspołecznienie szkoły. Ukazuje też pola, w których konieczna jest zmiana, by możliwe było dobre przygotowanie młodzieży do życia w demokracji. Gorąco polecam tę książkę wszystkim osobom zainteresowanym przemianami we współczesnej szkole.

BEATA PRZYBOROWSKA

"Edukacja" 2009, nr 2 

 


Książka - jak pisze we wstę­pie autor - została zainspiro­wana seminaryjnymi dyskusjami o aktualnej rzeczywistości szkol­nej i procesach, które utrudniają demokratyzację jej struktur i dzia­łania. Marek Mencel powołuje się również na prace Bogusława Śliwerskiego Klinika szkolnej de­mokracji oraz Joanny Jung-Miklaszewskiej i Danieli Rusakowskiej Szkoły społeczne in statu nascendi, które pomogły mu rozumieć szko­łę. Szczególnie zależało mu zaś na zrozumieniu procesu tworzenia się i funkcjonowania (a także „ob­umierania") rad szkolnych jako jednej z ważnych form demokra­tyzacji tej placówki.

„Uważam - pisze M. Mencel - że problematyka rad szkół jest nadal aktualna, ponieważ z tym organem kolegialnym wiążą się największe nadzieje na demo­kratyzację polskiej szkoły pu­blicznej. Nadal brakuje badań dotyczących tego problemu: rady szkoły nie zostały jeszcze do końca rozpoznane. Kierując się potrzebami społecznymi i wła­snymi zainteresowaniami oraz mając na uwadze to, że rad szkół jest ciągle bardzo mało, opisałem działalność dziewięciu z nich".

Pole badawcze - owe dziewięć szkół - zdawałoby się niewielkie. Ale Marek Mencel spenetrował owo „pole" bardzo wszechstron­nie, poświęcając wnikliwą uwagę wszystkim aspektom mającym lub mogącym mieć znaczenie w tworzeniu, powstawaniu, dzia­łaniu rad szkoły. W sukcesach niektórych   z   nich,   porażkach innych. Dzięki temu każdy za­interesowany tym problemem znajdzie wiele pożytecznych in­formacji, pozna poparte solidną wiedzą i doświadczeniem tezy oraz opinie autora na temat rad szkolnych.

W rozdziale I Marek Mencel prezentuje rozmaite teoretyczne koncepcje demokracji, koncen­trując się na pojęciach współcze­snych (koncepcja proceduralna J. A. Schumpetera, model poliarchii E. A. Dahla, koncepcja P. C. Schmittera i T.L. Karl, de­mokracja konsensualna A. Lijpharta, koncepcja demokracji M. Burtona, R. Gunthera i J. Hi-gleya). W świetle tych koncepcji przedstawia „niektóre bariery de­mokratyzacji państwa i szkoły", dochodząc do wniosku, iż pro­ces demokratyzacji szkoły jest uzasadniony i możliwy. A szko­ła „udemokratyzowana" może (i powinna) zachować swoją au­tonomię i samorządność.

W rozdziale II, również teore­tycznym, autor omawia procesy transformacji ustrojowej w Pol­sce i jej skutki w systemie edu­kacji publicznej. Za Bogusławem Śliwerskim przytacza argumenty przemawiające za potrzebą de­mokratyzacji szkoły, zestawiając je z argumentami badaczy ame­rykańskich .

Rozdział III poświęcony jest konfrontacji założeń i rzeczywi­stości istnienia i funkcjonowania rady szkoły. „Z rozmów przepro­wadzonych z naczelnikami de­legatur wynika, że są oni w sta­nie zaakceptować demokrację w szkole (radę szkół), ale raczej w tak zwanej działalności wy­chowawczej. Demokracja peryklejska, z silną pozycją dyrektora szkoły lub przewodniczącego rady szkoły również może być brana pod uwagę w rozpatry­waniu sposobu funkcjonowania szkoły. W wielu szkołach, w któ­rych nie powstała rada szkoły, można zaobserwować swoisty syndrom NIMBY (Not In My Back Yard) - »nie na moim po­dwórku^ Wielu dyrektorów, nauczycieli dostrzega zalety demokracji (istnienia i funkcjo­nowania rady szkoły), ale wolą by demokracji doświadczali inni - »stronią od jej uprawiania i są pasywni w kontaktach z instytu­cjami przedstawicielskimi i pu­blicznymi. (...) W polskich szko­łach (...) już od wielu lat można zauważyć rozpad tradycyjnej sa­morządności uczniowskiej. Mło­dzież nie toleruje już organizacji pozornych. Przeżyła się także formalna struktura tradycyjnej rady pedagogicznej, jak również dotychczasowy model komite­tów rodzicielskich. Nadzieja na demokrację w szkole staje się tyl­ko rada szkoły. Może nie należy więc obawiać się wprowadzenia do szkoły demokracji i nauczania jej przez »aktywne uczestnictwo« (pojęcie M. Dudzikowej) w demokratycznym życiu szkoły (w radach szkoły)".

Po zapoznaniu czytelnika z metodologią swej pracy (roz­dział IV) Marek Mencel charak­teryzuje (rozdział V) dyrektorów jako „architektów życia szkoły", a więc również-zasad jej (demo­kratycznego lub niedemokratycz­nego) funkcjonowania. „Wypo­wiedzi badanych dyrektorów na temat funkcjonowania rady szko­ły złożyły się na pewien »dyrektorski portret« rady i pozwoliły dostrzec tendencje, na podstawie których można było wysunąć na­stępujące wnioski". Podamy je w skrócie: mentalność większo­ści dyrektorów, którzy - pracując przez wiele (często kilkadziesiąt) lat w innym systemie - często nie są w stanie przyswoić so­bie, a tym bardziej wprowadzić w życie zasad demokracji repre­zentowanej przez rady szkoły. Z drugiej jednak strony to wła­śnie dyrektorzy (także ci, o któ­rych mowa wyżej) bywają głów­nymi inicjatorami powstawania rad szkoły, ponieważ traktują je jako „rodzaj ubezpieczyciela od trudnych dyrektorskich decyzji". Uwagi i postulaty dyrektorów na temat rad szkoły na ogół nie wymagają żadnych zmian legi­slacyjnych, a jedynie rozwiązań prakseologicznych w obrębie da­nej szkoły i - zdaniem autora - są możliwe do zrealizowania.

Następny rozdział M. Mencel poświęca charakterystyce na­uczycieli i ich stosunkowi do rad szkoły. Dochodzi do wniosku, że większość nauczycieli dostrzega potrzebę powołania rady szkoły, choć nie potrafi podać przekony­wujących argumentów uzasadnia­jących tę potrzebę. Nauczyciele postrzegają też rady szkoły jako „ciało" najbardziej przydatne dy­rektorowi, a nie uczniom, rodzicom czy im samym. Dostrzegają także pewne (większe lub mniejsze) ubezwłasnowolnienie rad szkoły przez osobę i działania dyrektora.

Mimo to niektórzy nauczyciele z „refleksyjnym optymizmem" spoglądali na przyszłość rad szkół w zreformowanej szkole.

Prowadząc konsekwentnie swoje wywody Marek Mencel zajmuje się z kolei „portretowa­niem" uczniów badanych szkół (rozdział VII). „Uczniowie to jedyny podmiot w radzie szkoły, który wprawdzie formalnie (...) jest równoprawny z pozostałymi podmiotami (to znaczy z nauczy­cielami i rodzicami) to jednak o jego specyfice (...) decyduje wiek oraz to, że jest on głównym podmiotem, a zarazem »przed-miotem« procesu demokratyza­cji szkoły". Uczniowie, którym autor zadawał takie same pytania jak dyrektorom i nauczycielom, stwierdzali, że największą rolę w powstawaniu rad szkoły mają nauczyciele. Im też na ogół za­wdzięczali swoje uczestnictwo w radzie. Nie wiązali natomiast procesu powstawania rad szkoły z demokratycznymi przemiana­mi kraju. Ogólnie rzecz biorąc „uczniowie dostrzegali w radzie szkoły szansę na pomoc w roz­wiązywaniu ich (uczniowskich) problemów i chcieli w rozwiązy­waniu tych problemów uczestni­czyć, podawali nawet propozycje konkretnych rozwiązań".

Rozdział VIII poświęcono ro­dzicom i ich stosunkowi do rad szkoły oraz ich uczestnictwu w owych radach.  W podsumowujących ten rozdział wnioskach autor stwierdza, że „w większo­ści badanych szkół dyrektorzy oraz nauczyciele odgrywali zna­czącą, jeśli nie decydującą rolę przywódcy lub lidera, mimo że przewodniczącymi rady formal­nie byli rodzice. Rodzice nie byli mentalnie gotowi do udziału w demokratycznych strukturach, jakimi były rady szkoły. Jako zwykli członkowie rady pełnili w niej raczej bierną rolę (rutyno­we pełnienie obowiązków, wy­konywanie zadań, nad którymi czuwał nauczyciel). Natomiast rodzice, którzy byli przewod­niczącymi rady szkoły pełnili w radzie różne role - najczęściej służebne wobec dyrektora".

Na pytanie postawione w ty­tule ostatniego rozdziału książki „Co z ta radą?" - autor odpo­wiada:  „J. Tischner w książce zatytułowanej   »Etyka   solidarności   oraz   Homo   sovieticus «napisał: » Zdarza się, ze ciężką bramę do demokracji otwierają naiwne dzieci«. Myślę, że i tym razem o tym zapomniano! Dzieci zwłaszcza w szkołach podsta­wowych - pozbawiono szansy na udział w pełni demokratycznych strukturach w szkole, jakimi są, a może »już były« rady szkoły.
Bez udziału rodziców i uczniów w    życiu    szkoły    demokracja w-szkole   będzie  zawsze  tylko udawaniem demokracji".

 

Jolanta Makowska, Problemy Opiekuńczo Wychowawcze, czerwiec 2009 nr 6