Harcerstwo żeńskie w ruchu niepodległościowym 1911–1920 (wersja papierowa)Wspomnienia |
Cena: 28.00
zł
|
|
Oficyna Wydawnicza "Impuls”, Kraków 2019,
Reprint wydania z 1929 roku, Format A6,
Objętość 68 stron,
Oprawa twarda, szyta
ISBN: 978-83-8095-697-1
|
||
Kategoria:
Harcerstwo - Przywrócić Pamięć
|
||
Seria wydawnicza „Przywrócić Pamięć” ma przybliżyć współczesnemu społeczeństwu publikacje założycieli ruchu skautowego, twórców rozwoju idei i metodyki harcerskiej z lat 1911–1946.
Dorósłszy, uznałam harcerstwo za najlepszą drogę do wyćwiczenia się, zanim „czas“ nadejdzie; to też studjowałam, co tylko mogłam z zakresu ćwiczeń skautowych. W r. 1913 dowiedziałam się o istnieniu Związków Strzeleckich, zabrałam się tedy do nauk wojskowych. Mieszając potrzebne ze zbytecznem, pochłaniałam regulaminy musztry, terenoznawstwo, a nawet taktykę. Wyćwiczyłam się też w chwytach bronią, co mi się później przydało. W końcu czerwca 1914 r. wyjechałam na kurs skautowy do Skolego. Tu zaskoczyła mnie wojna. Przedostałam się stamtąd do rodziny, do Krakowa, gdzie zamierzałam zgłosić się do Legjonów. Propozycję przyjęłam z radością […]. Dnia 6-go listopada wyjechałam do Jabłonkowa na Śląsk. Pracując w miejscowym szpitalu, myślałam wciąż o tem, jakby się dostać do służby linjowej, zrazu nadaremnie, później jednak szczęśliwy zbieg okoliczności dopomógł mi definitywnie. W początkach grudnia przybyło do naszego szpitala dwóch rannych oficerów z I Brygady. Byli to: kpt. Sław-Zwierzyński) i porucznik Scaevola. Kapitan, dowódca bataljonu 2 p. p. dowiedziawszy się o mojem pragnieniu, objecał przyjąć mnie jako żołnierza do swego bataljonu. Dnia 25-go grudnia razem z nimi wyjechałam, zaopatrzywszy się w całkowite umundurowanie, które wzięłam ze sobą. […] Moją kompanję zakwaterowano w Czańcu o 2 km od miasta. Tu przepędziliśmy okres wypoczynkowy, który był raczej okresem ćwiczebnym. Kpt. Sław przydzielił mnie do 1 plutonu, złożonego prawie wyłącznie ze skautów, ochotników z Częstochowy i Łodzi. Dzięki temu znalazłam się w towarzystwie bardzo młodych chłopców, wśród których niezbyt raziłam. Przytem dostałam się w środowisko bardzo kulturalne i wielu z tych kolegów później polubiłam bardzo. Dziwiła mnie tylko u niektórych gwara, jaką rozmawiali z sobą, gwara bynajmniej nie skautowa. Chcieli widocznie w ten sposób dodać sobie powagi i wydawać się bywalcami w wojsku. Później jednak sami zrewidowali swoje słownictwo i z własnej chęci je zmienili, za co im byłam szczerze wdzięczna. Naogół więc stosunki koleżeńskie ułożyły się dobrze. Koledzy moi wiedzieli, że jestem kobietą; nigdy jednak, przez cały czas służby nie spotkała mnie z tego powodu żadna przykrość ani zaczepka.
Polecamy również z tej kategorii: ![]() |